Choroba odebrała mi wszelką chęć pisania postów i w ogóle korzystania z Internetu, ale w końcu się przemogłam. Doszłam jednak do wniosku, że w dzisiejszym poście połączę w jedno dwie części, które w pojedynkę byłby stosunkowo krótkie.
Moja angielska baza jest zdecydowanie bardzo uboga – w zasadzie brakuje mi prawie wszystkiego 🙂 Na zdjęciu dodałam dużą, brązową torebkę, która idealnie wydawała mi się tutaj pasować, choć w bazie jej nie uwzględniłam.
Oto moje propozycje dodatków i ubrań do uszycia/kupienia, znajdujących się na mojej ANGIELSKIEJ MUST liście. (modele z Burdy to te, które znalazłam pod swoją zakładką „Burda – lista must have”, gdzie znajduje się tylko to, co mi się podoba).
Marzy mi się dłuższa, szara marynarka z tweedu, najlepiej w jodełkę. Nie znalazłam takiej w żadnym sklepie ( w ogóle to niesamowicie trudno jest teraz znaleźć jakąkolwiek tweedową marynarkę, trzeba chyba poczekać na kolekcje jesienne), a szycie troszkę mnie przeraża. Nie wiem jednak czy się nie skuszę, bo uważam, że byłaby niezwykle uniwersalna. Nie ukrywam, że te w kolorach beżu/brązu w delikatną kratkę również niesamowicie mi się podobają.
Koszulę zapewne uszyję, choć ceny i jakość tkanin w sklepach są bardzo dobre – muszę się zastanowić:) Cała reszta, jeśli pojawi się w mojej garderobie, będzie zakupiona, bo przecież sweterka sobie nie wydziergam, choć bardzo bym chciała 🙂
PODSUMOWANIE
Angielski styl silnie nawiązuje do do stylu męskiego i chyba dlatego tak bardzo mi się podoba. Szlachetne materiały, stonowana, naturalna kolorystyka sprawia, że człowiek czuje się bezpiecznie wyciszony. Styl angielski zdecydowanie pasuje mi do pory jesiennej, idealnie by się z nią komponował. W każdej innej porze roku nie sprawdziłby się tak, jak właśnie jesienią. Czasami nie wiem już, czy sam styl tak bardzo mi się podoba czy te piękne zdjęcia, które tworzą tak bajkowo – sielski klimat 🙂 Zdradzę Wam, że na Pintereście mam nawet osobną tablicę dla tego stylu 😉
Jakie „angielskie” elementy garderoby najbardziej przypadły Wam do gustu? Czy w ogóle utożsamiacie się z tym stylem? Czy dobrze czujecie się w takiej stonowanej kolorystyce czy wolicie coś „żywszego” i bardziej „zdecydowanego”?
Czekam na Wasze odpowiedzi:)